czwartek, 2 lutego 2012

W ciemności

W ciemności
Czas trwania: 2 godz. 25 min.
Reżyseria: Agnieszka Holland

Nie mogłam przegapić tego filmu. Uważam, że produkcje tego rodzaju są bardzo potrzebne. Ludzie o płytkiej wyobraźni wiedzą, że istniał holocaust, ale tylko dzięki takim filmom uzmysławiają sobie jak to mogło wyglądać naprawdę. Wczorajszego wieczoru ludzie ubierali się i wychodzili z kina w milczeniu. Ta cisza była uderzająca. Pani Holland może być z siebie dumna.

Katolik... grzesznik... drobny złodziejaszek... Leopold Socha, Polak ze Lwowa - przez ponad rok pomagał i dawał schronienie ukrywającej się w kanałach grupie uciekinierów z getta. Za pieniądze. Jednak to, co wydawało się okazją do zarobku, doprowadziło do powstania głębokiej więzi emocjonalnej pomiędzy Sochą a uciekinierami, ewoluując w heroiczną walkę o ludzkie życie.
[opis dystrybutora]

W kinie byłam z koleżanką. Wrażliwa dziewczyna co chwila zasłaniała oczy rękoma. Musiała robić to często, bo film jest pełen tzw. "mocnych scen". Twórcy filmu zwrócili uwagę widzów nie tylko na biedę i głód żydowskich uciekinierów, ale także na ich fizyczne pociągi i bezwzględność wobec siebie. Scena porodu jest o wiele bardziej odważna i realistyczna niż te, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. Przebywając w ciemnym kinie nasze oczy przyzwyczajają się do mroku kanałów i kiedy bohaterowie opuszczają swoją kryjówkę pod koniec, także musimy na nowo oswajać swój wzrok ze światłem. Nasuwa się wtedy pytanie: w jaki sposób ludzie byli w stanie wytrzymać tyle miesięcy pod ziemią? A jednak wytrzymali, bo film oparty jest na rzeczywistych zdarzeniach.

Robert Więckiewicz w roli Sochy wypadł genialnie. Od dawna darzyłam tego aktora wielką sympatią, ale "W ciemności" uzmysłowiło mi, że to naprawdę bardzo utalentowany człowiek. Przez całość filmu posługiwał się mieszanką języka polskiego i ukraińskiego połączonego z charakterystycznym "zaciąganiem", ale to jego ostatnia kwestia najbardziej zapadła mi w pamięć. Mówił wtedy z tkliwą dumą "moje Żydy" o ludziach, którym uratował życie, a jego żona rozdawała ocalonym świeże ciasto. Oboje mieli wiele chwil zwątpienia. Przecież pomoc, którą Socha udzielił Żydom była wielkim ryzykiem dla ich własnej rodziny. Kiedy strach mieli już za sobą i patrzyli na te brudne, ale szczęśliwe twarze, wiedzieli, że było to jedyne i słuszne rozwiązanie. Przecież Jezus także był Żydem :)

Mówi się, że życie pisze najwspanialsze scenariusze. Jako fanka realizmu pod każdą postacią nie mogę się z tym nie zgodzić. Film oparty jest na wydarzeniach opisanych w dwóch książkach ("W kanałach Lwowa" Roberta Marshalla oraz "Dziewczynka w zielonym sweterku" Krystyny Chiger). Będę musiała sięgnąć po którąś z nich (kto wie, może po obie?), bo film mnie naprawdę zaintrygował. Teraz pozostaje mi jedynie trzymać kciuki za ten film, bowiem został nominowany do Oskara. Ze statuetką czy bez niej produkcja jest naprawdę warta obejrzenia.


Moja ocena: 9/10





(Zdjęcia i opis pochodzą ze strony filmweb.pl)

1 komentarz:

  1. Właśnie niedługo wybieram się do kina zobaczyć ten film. Twoja recenzja jest kolejną pozytywną opinią jaką słyszałam na temat tej ekranizacji :)

    Zapraszam Cię również na mojego nowo powstałego bloga z recenzjami książek.
    public-reading.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń